poniedziałek, 23 marca 2009

Czerwińsk nad Wisłą. Przyrzeczenie Tomka

Zakończył się dzień modlitw w Czerwińsku. Był marsz na azymut, były nawalanki na chusty, gotowanie, wspaniała harcerska atmosfera, a przede wszystkim czas modlitwy za siebie wzajemnie.

To także wyjątkowa chwila w naszej Drużynie - przyrzeczenia Tomka.


W Galerii znajdują się zdjęcia wykonane przez Pana Laskowskiego - Tatę Piotrka.
Zapraszamy do oglądania i wspominania..

wtorek, 17 marca 2009

Nowe fotki w galerii

W folderze "Fotki naszej Drużyny" pojawiły się nowe zdjęcia, a wród nich bałwan..

środa, 11 marca 2009

Przyrzeczenie Daniela oraz Pawła

Dzień 7 marca 2009 roku zostanie zapamiętany jako data złożenia przyrzeczenia harcerskiego przez Daniela oraz Pawła.
Chłopaki, witamy w wielkiej Rodzinie Harcerskiej!

Kolejny krok dla Was to stopień wywiadowcy!

Tajemnicza przesyłka czyli ZZ w Łowiczu


W piątek, 20 lutego br. wyruszyliśmy na ZZ – było nas czterech i druh Drużynowy. Zadanie było z pozoru proste: jako wojowie naszego Króla mieliśmy dostarczyć pewną tajemniczą szkatułę do naszych braci Harcerzy z Łowicza. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami na miejscu (w Łowiczu) byliśmy około godziny 19.00, czyli jak stwierdziliśmy „za późno na kontaktowanie się z odbiorcami naszej przesyłki”. Zakwaterowaliśmy się więc w szkole u Ojców Pijarów, zjedliśmy kolację i, powierzając schowanie szkatuły naszemu drużynowemu, udaliśmy się na spoczynek. Nie trwał on długo, gdyż alarm ok. 1.00 w nocy poderwał nas na równe nogi – skradziono nam paczkę! Trzeba było ją jak najszybciej odzyskać, w końcu za jakieś 12 godzin mieliśmy ją dostarczyć do wyznaczonego celu. Wystartowała więc pogoń za zbójami, którzy byli jednak na tyle "mili", że zostawiali nam różne zaszyfrowane wskazówki. Po mniej więcej półgodzinnym krążeniu po Łowiczu, na rynku z fontanną spotkaliśmy w końcu Mędrca, który był tak miły i w zamian za zrobione pompki przekazał nam wiadomość: „jutro, o 10.00 pod Synteksem – fabryką skarpetek”. Zabrzmiało groźnie. Wróciliśmy więc na nasze miejsce spoczynku, i lekko przemarznięci poszliśmy spać.

Z rana po pobudce i umyciu się (oddział Jego Królewskej mości nie może być brudny!), po posiłku (poprzedzonym oczywiście modlitwą) i odpowiednim wyekwipowaniu się na cały dzień wyruszyliśmy w teren. Po wizycie w sklepie (z czegoś musiał powstać obiad!) i dotarciu pod Synteks o ustalonej godzinie zaczęliśmy znajdować kolejne zaszyfrowane wskazówki i znaki patrolowe informujące, gdzie możemy odzyskać utraconą przesyłkę. Maszerowaliśmy także śledząc pozostawione ślady butów, aż dotarliśmy do lasku miejskiego a tam spotkaliśmy naszego Mędrca z dwoma pomocnikami. Mędrzec powiedział, że wie, gdzie znajduje się szkatuła, ale aby ją odzyskać musimy podejść jakieś zwierze. Hmm… dziwnie ślady, które zauważyliśmy przy wcześniejszych znakach patrolowych pokrywały się ze śladami, które zostawiał Mędrzec… ciekawe…

Mędrzec objaśnił nam jak należy podchodzić zwierzynę idąc po śladach i zaczęło się… Po przejściu przez las wyszliśmy na polanę, na której (z dość daleka niestety) widzieliśmy kilka saren. Postanowiliśmy tropić je dalej, ale niestety okazało się że zbyt daleko pobiegły, więc daliśmy im spokój. Mędrzec na szczęście zaliczył nam podejście.
Postanowiliśmy wracać na obiad. Po drodze o 12.00 odmówiliśmy Anioł Pański. Już śpieszę wyjaśnić kim był Mędrzec i jego pomocnicy – to wspaniałe chłopaki z Samodzielnego Zastępu Tur z Łowicza.
Powróciliśmy w miejsce, gdzie zostawiliśmy plecaki i rozpoczęliśmy przygotowania do obiadu – rozpaliliśmy ognisko. Sam obiad był z lekka prowizoryczny i improwizowany (jak to w harcerstwie!) ale taki często wychodzi doskonały! Na nasz posiłek składała się kasza gryczana, sosy (firmy „Łowicz” oczywiście), cebula oraz mięso, które przedtem usmażyliśmy.
Z tym obiadem ogółem było dużo śmiechu, ale gdy okazało się że Adam, nasz drużynowy, który nie lubi kaszy gryczanej zjadł nasze „danie” ze smakiem wszyscy odetchnęli z ulgą. Następnie nastąpiło przekazanie szkatuły – okazało się że są to przysmaki z kuchni dworskiej zwane ptasim mleczkiem, które z kupionymi ciastkami czekoladowymi stanowiły świetny deser. Najedzeni postanowiliśmy pograć w coś na kształt Rugby... paczką herbaty… Trochę było z tym zabawy, ale stwierdziliśmy, że zbyt przemarzliśmy by jeszcze grać w coś tak kontaktowego, więc zebraliśmy się i około 17.00 byliśmy z powrotem w szkole, w której nocowaliśmy.
Po powrocie (i zasłużonym odpoczynku) były zajęcia z prowadzenia zastępu, które prowadził Piotrek, Zastępowy Rysia (który pełni tę funkcję najdłużej w Drużynie), oraz wytyczenie sobie celów na najbliższy czas (dla przykładu podejść i sfotografować zwierzę zastępu itp.), i indywidualna rozmowa z drużynowym. Następnie kolacja, rada ZZ, umycie się i pójście spać.
Rano w Niedzielę, wszyscy obudzili się kilka minut przed zaplanowaną pobudką i nastał zwykły dzień powrotny – pakowanie się i sprzątanie tego, co nabroiliśmy… Na koniec ZZ była oczywiście Msza św. po której zostaliśmy zaproszeni do "Kawiarenki, na ciastko" – takie cotygodniowe spotkanie z poczęstunkiem parafian w pobliskiej szkole organizowane przez uczniów. Wyszliśmy z tego spotkania w typowym dla harcerzy stylu – prezentując kilka okrzyków będących podziękowaniem za gościnę dla Ojca Grzegorza. I przyszedł czas na pewien harcerski rytuał – bieg do pociągu… :D Dzięki miłemu konduktorowi, który na nas zaczekał nie musieliśmy zostawać na następny pociąg. Do Warszawy dojechaliśmy śpiewając kilkadziesiąt różnych piosenek z "Ognika", po czym wysiedliśmy na dworcu W-wa Śródmieście. Zostało nam trochę pieniędzy, więc wspólnie postanowiliśmy skoczyć na pizzę, po czym każdy pojechał w swoją stronę Warszawy...
Ten ZZ był wyjątkowo ciekawy i pouczający – każdemu Zastępowi Zastępowych wypada życzyć żeby bawił się równie dobrze jak my...
Bardzo dziękujemy naszym gospodarzom – Ojcowi Grzegorzowi i Zastępowi Tur!

Tomek & redakcja

piątek, 6 marca 2009

List do Rodziców!


Szanowni Rodzice, proszę zapoznać się z listem naszego Hufcowego. Dotyczy on Pielgrzymki, która odbędzie się 21 marca do Czerwińska nad Wisłą. Jest to zaproszenie do wzięcia udziału w Pielgrzymce.

List od Hufcowego